W głąb raf.
Na przełomie listopada i grudnia gościliśmy zaszczytnego delegata zza oceanu, seniora-kompozytora muzyki nowoczesnej ze snobistycznych, warszawskich kręgów, który nie omieszkał zapuścić mi oceniającego spojrzenia nie tylko do półki z płytami, ale co gorsza, do wspólnej łazienki w hotelu. Ale skupmy się na tym, co przyjemniejsze – wraz z naszym gościem przejechaliśmy spory kawałek Australii, odwiedzając kilka malowniczych miejsc, z których najpiękniejszym było Cairns – portowe miasto na północno-wschodnim wybrzeżu o gorącym, tropikalnym klimacie. Tam spełniło się cudowne, dawno wyśnione marzenie – nurkowaliśmy na Wielkiej Rafie Koralowej, w przejrzystych, lazurowych wodach oceanu, wśród bajecznie kolorowych ryb, tuż ponad rozległym gąszczem koralowców o wymyślnych kształtach - wachlarzowatych, pierzastych, gąbczastych.
Na początek kilka detali z Rainforest – parnego, mokrego buszu z okolic Cairns.
A teraz zanurkujmy.
Foki na słonecznym wybrzeżu w Narooma.
Kangury na polu golfowym przy trasie Sydney-Melbourne.
Na koniec papugi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz